Prolog
Miłość nie jest czymś, czemu można
przepisać określoną definicję. Nie jest ani stała, ani pewna. Miłości nie
wyrazisz samymi słowami bądź gestami. Nie przyjdzie na twoje zawołanie i nie
odejdzie gdy będziesz tego chcieć. Prawda jest taka, że czasem nawet się nie
wiesz, czy jest czy jej nie ma.
Miłość rządzi się własnymi prawami –
to ona kieruje nami, nie my nią.
Lily Evans nie zdawała sobie z tego
sprawy. Nie miała pojęcia – bo niby skąd miałaby o tym wiedzieć, skoro nigdy nikogo
nie kochała – co to znaczy prawdziwa miłość. Dla Lily Evans, która dopiero wkraczała
w dorosłość, miłość do mężczyzny była nieznaną abstrakcją - obiektem
dziecięcych marzeń, znanych jej tylko z opowieści wyczytanych ze stron książek.
Jedyną rzeczą, jakiej można być pewnym
mówiąc o miłości to, że naprawdę się ją docenia, stając przed perspektywą jej
utraty. To była pierwsza rzecz, której Lily Evans nauczyła się o kochaniu.
<3 kocham prolog, i Ciebie, że w końcu to publikujesz!!!! :)
OdpowiedzUsuńno, w końcu!
OdpowiedzUsuńHej uwielbiam jak ktoś w opowiadaniu pisze Prologi:> pisze z anonima bo nie chce mi się zakładać konta. Mam nadzieję że będziesz ciekawie pisać. Raczej już nie będę tego bloga komentować bo zawsze czytam z telefonu. Mam nadzieję ze szybko napiszesz nową notkę.
OdpowiedzUsuńBuziaki Kasiek:***
,
Cieszę się że w końcu napisałaś:) Mam nadzieję że nowa notka już niedługo!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJej ^^ Nareszcie! Muszę przyznać, twój styl pisania idzie coraz bardziej w górę, mimo, że tak krótko to jednak wspaniale!
OdpowiedzUsuńWeny życzę <33
Nominuję Cię do The Versatile Blogger, więcej dowiesz się u mnie http://lily-i-rogacz.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń